Najważniejszy naukowiec MIT ostro krytykuje 'histerię klimatyczną' i twierdzi, że obawy przed globalnym ociepleniem napędzane są pieniędzmi, a nie dowodami naukowymi
Sceptycyzm wobec zmian klimatu odżył, gdy niektórzy eksperci twierdzą, że dokładne przyczyny globalnego ocieplenia pozostają niejasne, a polityki przeciwdziałania temu zjawisku są motywowane w dużej mierze pieniędzmi, a nie nauką. Richard Lindzen, Profesor Emeritus Meteorologii na Massachusetts Institute of Technology (MIT), spędził dekady na badaniach nad naukami atmosferycznymi. Powiedział Daily Mail, że publiczna hysteria wokół globalnego ocieplenia nie opiera się na realistycznych danych. Klimat to termin używany do opisywania ocieplania Ziemi, głównie w wyniku działalności człowieka, takiej jak spalanie węgla, ropy i gazu. Naukowcy i aktivści klimatyczni ostrzegali, że to dodatkowe ciepło może spowodować silniejsze burze, podnoszenie się poziomu mórz, i gorętsze lata, które utrudnią uprawy na całym świecie — wszystko w ciągu najbliższych 25 lat. "Fakt, że masz przemysł o wartości kilku bilionów dolarów i masz możliwość całkowitego jego obrócenia, miał duże upodobanie wśród wielu polityków," wyjaśnił. "Oni wariują na to. Jeszcze pół stopnia i jesteśmy skazani na zagładę, i tak dalej. Społeczeństwo wie, że to nonsens." Lindzen wyjaśnił podstawową matematykę, która leży u tego, co nazywał „alarmem klimatycznym”. Stwierdził, że nacisk na ograniczanie konkretnych emisji, takich jak dwutlenek węgla (CO₂), po prostu nie powoduje globalnych zmian temperatury, które propagatorzy twierdzą, że będą miały miejsce. Naukowiec zauważył, że temperatura planety wielokrotnie w przeszłości znacznie się wahała i nauka wciąż nie potrafi definitywnie wyjaśnić, co było dokładną przyczyną zarówno skrajnych ociepleń, jak i ochłodzeń. "Nie rozumiemy zlodowacenia, które miało miejsce w XV wieku. Wiesz, więc co wtedy było? Niewystarczająca CO₂?" Lindzen powiedział o zjawisku na półkuli północnej znanym jako Mała Epoka Lodowa. Według Lindzena głównym motywatorem dla ustawodawców wspierających inicjatywy klimatyczne jest kontrola nad przemysłem energetycznym (Stock Image).
Ekonomiczny motyw i kontrowersje wokół alarmów klimatycznych
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) globalny przemysł energetyczny jest obecnie wart między 6 a 7 bilionów dolarów, a ponad 80 procent energii zużywanej na świecie wciąż opiera się na paliwach kopalnych. Pomimo że odnawialne źródła energii stanowią niewielką część rynku, IEA odnotowała, że rządy i prywatne firmy zainwestowały w tym roku rekordowe 2,2 biliona dolarów w inicjatywy solarne, wiatrowe i elektryczne — dwukrotnie więcej niż w paliwa kopalne. W Stanach Zjednoczonych politycy przeznaczyli miliardy na finansowanie projektów związanych ze zmianami klimatu; administracja Bidena zarezerwowała 27 miliardów dolarów w Funduszu Redukcji Emisji Gazów Cieplarnianych (Greenhouse Gas Reduction Fund) na finansowanie projektów czystej energii i celów klimatycznych. Lindzen twierdził, że CO₂ został przykładowo przedstawiony przez prawodawców jako jeden z największych „wrogów klimatu”, który produkują firmy energetyczne, ale w rzeczywistości jest to drobny gaz cieplarniany wspomagający wzrost roślin. Postępująca demonizacja niektórych gazów cieplarnianych stała się pretekstem dla wielu naukowców do uzyskiwania dużych grantów na uniwersytetach, a także pomagania w popularyzowaniu teorii o zmianach klimatu. W ostatnich latach agencje federalne w USA wydają na badania klimatu do 5 miliardów dolarów rocznie, a budżet Białego Domu na rok 2024 przekazał 1,6 miliarda dolarów na uniwersytety i organizacje pozarządowe (NGO) na badania dotyczące spodziewanych katastrofalnych skutków globalnego ocieplenia. Ponadto Lindzen wielokrotnie twierdził, w tym w podcaście Joe Rogan Experience, że naukowcy, którzy kwestionowali niespójne dane dotyczące zmian klimatu, często mieli ich badania odrzucone przez czasopisma naukowe lub redaktorzy publikujący ich wyniki byli później zwalniani. Krytycznej ocenie poddawane są także współczesne projekty net zero; Lindzen twierdzi, że nawet gdyby wszystkie kraje doszły do międzynarodowych porozumień o emisjach netto zero do 2050 roku, co oznaczałoby brak CO₂ z paliw, to powstrzymałoby to tylko niewielką część ocieplenia. Koszty finansowe dostosowania się do surowych regulacji środowiskowych na całym świecie mogłyby sięgać setek bilionów dolarów — ostrzegł Lindzen, nazywając to bezsensowną wymianą za praktycznie żaden zysk. Równolegle, dzisiejsze poziomy CO₂ pomagają roślinom rosnąć i zużywać mniej wody, umożliwiając wyprodukowanie większej ilości żywności dla miliardów ludzi. "Myślę, że mamy zbyt mało CO₂. W sensie geologicznym, jest zbyt niskie. Nawet wzrost CO₂, jaki widzieliśmy do tej pory, prawdopodobnie zwiększył powierzchnię upraw o 30 do 40 procent," argumentował Lindzen. "Nie jesteśmy źródłem nadchodzącego kryzysu, o którym myślimy, że mamy," twierdził. Inni eksperci, w tym Bill Gates i liderzy think tanków środowiskowych, również kwestionują niektóre założenia alarmu klimatycznego. Mimo że Gates podobno wydał około 2 miliardów dolarów na inicjatywy związane ze zmianami klimatu w ostatniej dekadzie, przeszedł na kurs mówiący, że światowi przywódcy powinni skupić się na innych globalnych zagrożeniach, takich jak wojna nuklearna. Inny były aktywista klimatyczny, Ted Nordhaus, również zabiera głos przeciwko temu, co nazywa „przesuwaniem poprzeczki” w alarmizmie klimatycznym. Autor i współzałożyciel Breakthrough Institute, nonprofitowego think tanku środowiskowego, ujawnił, że stare modele przewidujące katastrofy związane z globalnym ociepleniem w tym stuleciu często opierały się na przewidywaniu ocieplenia o około 9°F do 2100 roku. Kiedy te szacunki przestały wydawać się realistyczne, głównie z powodu przyjęcia przez państwa czystszych polityk energetycznych, naukowcy klimatyczni zaczęli ostrzegać, że jedynie 5°F (około 2,8°C) ocieplenia spowodowałoby te same katastrofy. "Ilość ocieplenia, która jest możliwa nawet w wiarygodnych najgorszych scenariuszach, nie jest w żaden sposób zgodna z rodzajami katastrofalnych skutków, w które kiedyś wierzyłem," napisał Nordhaus w The Free Press w październiku.